Warto zaznaczyć, że firma Benefit zadbała o to, aby produkt został jak najbardziej rozreklamowany, a hasła naprawdę skłaniają do zakupu.
Ma maluteńką pomarańczową skuwkę, którą należy włożyć w dzióbek aplikatora, aby upewnić się, że produkt nam nie wyschnie.
Konsystencja linera jest porównywalna chociażby do linera z Inglota w słoiczku, chociaż mam wrażenie, że bardziej kremowa i przyjemniejsza w rozprowadzaniu. Czerń jest głęboka, a kosmetyk trwały, nawet jeśli nie używam bazy. Nigdy mi się nie rozmazał, nie odbił gdzieś, chociaż czasem zdarzyło się, że w pewnych miejscach się skruszył. Jednak było to na początku, gdy zaczynałam przygodę z tym produktem i chyba nakładałam go zbyt wiele. Z demakijażem nie mam żadnego problemu, a używam zwykłego mleczka do demakijażu z Biedronki.
Myślę jednak, że początki użytkowania są trochę trudne, ponieważ trzeba nabrać wprawy przy wydobyciu produktu. Czasem wychodzi go zbyt dużo i nie bardzo się wie, co z nim zrobić. Gdy tak się zdarzyło, wyciągałam go po prostu na rękę i bawiłam się jak z aplikacją zwykłego linera ze słoiczka. Jednak po paru razach już nabrałam wprawy i nakładałam go bezpośrednio na powiekę. Uważam, że zrobienie perfekcyjnej kreski tym produktem za jednym pociągnięciem, jest raczej niemożliwe, mimo, iż robię je już od kilku lat. Silikonowy pędzelek jest fenomenalny, bardzo się z nim polubiłam i jest to niewątpliwie dla mnie wielki plus. Z pewnością ułatwia zrobienie kresek osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z tego typu makijażem lub po prostu lubią szybkie i dosyć proste rozwiązania.
Benefit przedstawiał ten produkt jako produkt dla każdej kobiety, ze względu na łatwość aplikacji. Ale moim zdaniem na przeszkodzie stoi zbyt wysoka cena. Nie każda może sobie pozwolić na wydatek 120 zł z rzędu. Myślę, że gdyby była przynajmniej o połowę niższa więcej z nas mogłoby się na niego skusić.
Jedynym minusem jest to, że dosyć trudno stopniuje się grubość kreski - udaje się zrobić grubszą, ale raczej nie cieńszą. Mi akurat wychodzi w sam raz, chociaż gdy robię delikatny, subtelny makijaż, nadal sięgam po liner w płynie.
Na dzień dzisiejszy trudno mi powiedzieć czy zakupiłabym produkt ponownie. Niby jest fajny, urzekł mnie przede wszystkim jego pędzelek i głęboka czerń, jednak przeszkodą jest cena. Na razie jeszcze pozostanę przy swoim numerze jeden z Eveline. :)
Słyszałąm o nim fajne opinie , tylko ta cena trochę odstrasza ...
OdpowiedzUsuńWg mnie troszkę przereklamowany
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy... :)
OdpowiedzUsuń