sierpnia 05, 2014

Make up Revolution - prawdziwa rewolucja ?

Pojawiam się dzisiaj z krótką recenzją palety, o której wspomniałam w poprzednim poście. Jeśli śledzicie nowości kosmetyczne na pewno wiecie jak głośno się zrobiło na temat Make up Revolution. Wiedziona pozytywnymi opiniami, których pojawiało się coraz więcej w internecie, sama połasiłam się na jeden z produktów. I już wiem, że sięgnę po więcej.
Make up Revolution to nowa i świeża marka oferująca przede wszystkim palety cieni i szminki. Spotkałam się z paroma egzemplarzami różu. Wszystko jest bardzo tanie, bo mniej więcej w cenach od 5 zł do 20 zł.




 Wiadomo, cena jest bardzo kusząca, a i okazuje się, że jakość ich kosmetyków równie genialna. Z tego co zaobserwowałam marka rozwija się niezwykle szybko, a powstała przecież parę miesięcy temu, bo w marcu tego roku. Kosmetyki są dostępne przede wszystkim w drogeriach internetowych - ja swoją zamówiłam na cocolita.pl . 



Markę charakteryzują także kopie bazujące na paletach cieni takich jak chociażby Naked marki Urban Deckay. Opakowania są oczywiście inne, ale układ kolorystyczny bardzo podobny, co od razu można zauważyć. Poniżej zestawienie tych dwóch palet - Naked 2 i Iconic 2. 













Początkowo chciałam właśnie zamówić Iconic 2 lub 3, jednak pomyślałam, że jednak zacznę od czegoś trochę innego. I tak właśnie w moje ręce wpadła Lock and Load.
Opakowanie jest niezwykle proste, ale widać, że bardzo skłonne do zniszczeń. Łatwo będzie się rysować, więc trzeba na nie uważać. Ponad to otwiera się do góry i posiada mały czarny zatrzask, dzięki któremu mamy pewność, że paletka nie otworzy nam się niespodziewanie na przykład w podróży. A co do podróży, można śmiało ją wsadzić do kosmetyczki, ponieważ, jest niewielka i bardzo lekka. Ja spędziłam z nią weekend. Do paletki dołączone zostały dwa pędzelki, których raczej nie używam.


Z tyłu paletki znajduje się nalepka informująca o składzie kosmetyku.
Jak dla mnie małym minusem jest to, że nigdzie nie ma napisanych nazw kolorków. Przy opisywaniu tej paletki ułatwiłoby mi to zadanie.

Swoją paletkę Lock and Load zakupiłam za około 17 złotych, ale dzisiaj sprawdziłam cenę i okazało się, że kosztuję ona już 20 złotych, jednak to dalej niewiele w porównaniu z jakością. Cienie ułożone w dwóch rzędach przeplatają się pomiędzy sobą, matowe i metaliczne. Nie ukrywam, że najbardziej podobają mi się metaliczne. Są bardzo intensywne i dobrze napigmentowane. Paletka zawiera 14 cieni + 2 cienie do modelowania brwi po 4,5g oraz 1,5g.


1. Pudrowy mat
2. Perłowy brąz
3. Metaliczna pomarańcz
4. Metaliczny niebieski
5. Metaliczna zgniła zieleń
6. Perłowa czerń
7. Matowy fiolet
8. Matowy jasny brąz


1. Perłowa biel
2. Ciemno - brązowy mat
3. Jasno - brązowy metalik
4. Intensywnie brązowy metalik
5. Metalicznie ciemna zieleń
6. Matowa czerń
7.Metaliczny fiolet
8. Cień do brwi

Jak widzicie, największe wrażenie wywołują cienie metaliczne, a na oku wyglądają świetnie. Pięknie podbijają kolor tęczówki, jeśli jest on równie fajnie dobrany. Ich konsystencja jest przyjemna, lekko kremowa. Bardzo łatwa w aplikacji. Delikatnie się obsypują, ale ja jestem już do tego przyzwyczajona i nie jest to dla mnie minusem. Nakładałam je na powiekę bez bazy i trzymały się naprawdę świetnie, pomimo towarzyszących nam przez ostatnie dni upałów. Nie zbierały się w załamaniu powieki, ani też nie rolowały. Miałam tylko wrażenie, że po kilku godzinach intensywność kolorów maleje, co nie jest dziwne, skoro nie używałam bazy. Jeśli chodzi o cienie matowe, są naprawdę ciemne i równie intensywne.
Podsumowując : jestem bardzo przyjemnie zaskoczona, ponieważ nie nastawiałam się na nic spektakularnego zważywszy na cenę produktu. Z pewnością zamówię sobie coś więcej. Cenowo są one dostępne dla każdej kobiety, więc uważam, że te paletki powinny znaleźć się w naszych kosmetyczkach.
Uważam, że Make up Revolution naprawdę już powoli dokonuje na rynku małej rewolucji. Dobre jakościowo kosmetyki, w niskich cenach dla zwykłych, przeciętnych kobiet, to jest to, co będzie hitem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz